Gym time

Gym time

niedziela, 23 listopada 2014

Leniwa niedziela

Nie ma to jak niedziela. Zwłaszcza po tygodniu, w którym pracowało się sześć dni i ćwiczyło pięć. Niby nic wielkiego, ale przy założeniach związanych z dietą, jakie miałem nie mogłem wykrzesać z siebie zbyt wiele sił na treningu siłowym. W piątek czułem jakby mi ktoś odciął dostęp do tlenu i energii. Na ten tydzień planuję więc podnieść nieco ilość zjadanego pożywienia i poprawić jego jakość. Odstawiam Beta bolic, stosowałem go jak dobrze liczę pięć tygodni i póki co wystarczy. Chciałem tylko podłapać większą siłę żeby wejść na plan masowy z nieco sensowniejszymi ciężarami niż an redukcji. Powinno się udać. Skok siły jest całkiem fajny, a przynajmniej zadowalający.
Trochę śmiesznie dzisiaj wyszło z dietą gdyż wpadł mały cheat w postaci kanapki w Burger kingu, później już było lepiej. Trzysta gram wieprzowiny, sto gram ryżu i trochę warzyw, a na deser mały jogurt. Czeka mnie jeszcze łosoś w pomidorach i dwie grahamki. Mam nadzieję, że tym uda mi się zabić głód gdyż jak zwykle w weekend dokucza mi strasznie. Jutro do pracy zamierzam wziąć na śniadanie jogurt grecki z jagodami i płatkami owsianymi górskimi. Później dwieście gram mięsa w postaci pulpetów w stylu azjatyckim (taka moja wariacja z cynamonem, imbirem i papryczką jalepenio), sto gram ryżu i jabłko. 

Po pracy siłownia, a po siłowni będę piekł kotlety ze schabu – jutro w Biedronce rusza promocja na niego i zamierzam kupić przynajmniej kilogram żeby usmażyć kotlety w panierce z płatków owsianych i sezamu. Akurat będą pasować do ziemniaków w ziołach zapiekanych w piekarniku i zielonego ogórka. Na kolację wpadnie pewnie tuńczyk lub łosoś, jakieś warzywa i albo grahamki albo chleb żytni. Na koniec możliwe, że walnę przed snem odżywkę białkową, ale to się okaże. Może uda mi się za bardzo nie zwiększyć procentowej zawartości tkanki tłuszczowej w organizmie przez kilka takich posiłków. Ogólnie to ostatnio czuję się lekko zmęczony swoją małą wagą, niby do tego dążyłem, ale zbyt mało mięśni miałem pod zwałami tłuszczu i nie do końca jestem zadowolony z sylwetki. Do lutego jeszcze sobie poeksperymentuję z robieniem masy i później zrobię ostrą redukcję bogatszy w wiedzę jaką wyniosłem z tegorocznej walki z tłuszczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz