Nie ma to jak niedziela. Zwłaszcza po
tygodniu, w którym pracowało się sześć dni i ćwiczyło pięć.
Niby nic wielkiego, ale przy założeniach związanych z dietą,
jakie miałem nie mogłem wykrzesać z siebie zbyt wiele sił na
treningu siłowym. W piątek czułem jakby mi ktoś odciął dostęp
do tlenu i energii. Na ten tydzień planuję więc podnieść nieco
ilość zjadanego pożywienia i poprawić jego jakość. Odstawiam
Beta bolic, stosowałem go jak dobrze liczę pięć tygodni i póki co
wystarczy. Chciałem tylko podłapać większą siłę żeby wejść
na plan masowy z nieco sensowniejszymi ciężarami niż an redukcji.
Powinno się udać. Skok siły jest całkiem fajny, a przynajmniej
zadowalający.
Trochę śmiesznie dzisiaj wyszło z
dietą gdyż wpadł mały cheat w postaci kanapki w Burger kingu,
później już było lepiej. Trzysta gram wieprzowiny, sto gram ryżu
i trochę warzyw, a na deser mały jogurt. Czeka mnie jeszcze łosoś
w pomidorach i dwie grahamki. Mam nadzieję, że tym uda mi się
zabić głód gdyż jak zwykle w weekend dokucza mi strasznie. Jutro
do pracy zamierzam wziąć na śniadanie jogurt grecki z jagodami i
płatkami owsianymi górskimi. Później dwieście gram mięsa w
postaci pulpetów w stylu azjatyckim (taka moja wariacja z cynamonem, imbirem i papryczką jalepenio), sto gram ryżu i jabłko.
Po
pracy siłownia, a po siłowni będę piekł kotlety ze schabu –
jutro w Biedronce rusza promocja na niego i zamierzam kupić
przynajmniej kilogram żeby usmażyć kotlety w panierce z płatków
owsianych i sezamu. Akurat będą pasować do ziemniaków w ziołach
zapiekanych w piekarniku i zielonego ogórka. Na kolację wpadnie
pewnie tuńczyk lub łosoś, jakieś warzywa i albo grahamki albo
chleb żytni. Na koniec możliwe, że walnę przed snem odżywkę
białkową, ale to się okaże. Może uda mi się za bardzo nie
zwiększyć procentowej zawartości tkanki tłuszczowej w organizmie
przez kilka takich posiłków. Ogólnie to ostatnio czuję się lekko
zmęczony swoją małą wagą, niby do tego dążyłem, ale zbyt mało
mięśni miałem pod zwałami tłuszczu i nie do końca jestem
zadowolony z sylwetki. Do lutego jeszcze sobie poeksperymentuję z
robieniem masy i później zrobię ostrą redukcję bogatszy w wiedzę
jaką wyniosłem z tegorocznej walki z tłuszczem.